Autor: Maciek Warda
Kontynuujemy naszą tyranozaurzą epopeję, przedstawiając kolejnego zgrabnego i kompaktowego przedstawiciela serii ToneBug. Zabierze on nas w wyjątkową podróż od rocka przez funk po disco.
Kolejny przedstawiciel serii urządzeń o jasno zdefiniowanych funkcjach. Efekty ToneBug, jak zdążyliśmy się już przekonać, to prostota, niezawodność i oryginalność. Na ich brzmienie raczej też nikt spośród wielu znanych endorserów nie narzeka, ale to już rzecz, którą każdy powinien ocenić samodzielnie.
Nazwa tej kostki w zasadzie wyjaśnia wszystko. Automatyczny filtr częstotliwości vel filtr obwiedni Sensewah oznacza efekt czuły na na dynamikę gry i artykulację, jaką obdarzamy naszą gitarę. Może dlatego, że jestem człowiekiem, który lubi ruszać się na scenie, nie przepadałem nigdy za klasycznymi „wachlowanymi” pedałami, które podczas koncertu przykuwają nas do jednego miejsca. Auto kaczka pozwala nam aktywować efekt jednym ruchem buta, a dalej – hulaj dusza!
Sensewah to jedna modulacja w dwóch brzmieniowych odsłonach. Za tę możliwość odpowiada przełącznik Wah Wah – Yoy Yoy. Pierwsze ustawienie to typowy auto wah, czyli otwarte drzwi do funkowych „podcinek”, leniwie kładzionych akordów, płynących fraz i przesterowanych solówek. Dolna pozycja przełącznika to zmiana charakteru modulacji i przejście do jedynej w swoim rodzaju symulacji Yoy Yoy, czyli czegoś, co wcale nie jest modulatorem „samogłoskowcem”, ale… No właśnie. To trzeba usłyszeć, bo ciężko ująć w słowa ten ton oraz potok alikwotów, jaki generuje. Pozostałą regulację, wspólną dla tych dwóch trybów zapewniają potencjometry Sense oraz Range. Ten pierwszy odpowiada za czułość urządzenia wobec siły ataku na strunę. W pozycji minimum będzie to delikatna i subtelna ingerencja, ale sygnał cały czas jest dry; jeśli nie chcemy efektu, nie można go skręcić do zera potencjometrem, trzeba po prostu wcisnąć by-pass. W pozycji maksymalnej nawet najlżejsze drżenie strun jest przetwarzane na „kaczą” modłę. Pokrętło Range określa głębokość efektu, czyli zakres częstotliwości, jakie podlegają modulacji.
Brzmienie jednostki jest bardzo vintage’owe i przywodzi na myśl najlepsze tego typu konstrukcje z lat 70. i 80. Gorące, precyzyjne i ultra czułe na dynamikę gry. Całe spektrum przemiatanych częstotliwości jest traktowane z takim samym zaangażowaniem przez układ i naprawdę niewiele tracimy z naszego soundu, gdy Sensewah pracuje.
Podsumowanie
To typowo gitarowa jednostka (podpinanie do niej basu to pomyłka), która powinna zadowolić wszystkich poszukujących prostego urządzenia plug-and-play, które skutecznie zmienia charakter dźwięków i wręcz wymusza zmianę stylu gry. Dla urozmaicenia naszego brzmienia – rzecz warta bliższego zapoznania.